Kategorie szkoleń | Egzaminy | Kontakt
  • 1
  • 5
  • 124

Odpowiedź (1)

  • 20

Rozumiem, że chodzi o spotkania typu "integracyjne" tudzież "przy piwku".

Natomiast chciałbym z własnego doświadczenia opowiedzieć o trochę innego rodzaju spotkaniach zespołu i szefa, których regularnie doświadczałem przez kilkanaście miesięcy, pracując jako PM chyba w największej polskiej firmie branży IT.

 

Były to spotkania "pączkowe", a tu krótka charakterystyka spotkań:

1) Realizowane były w piątki, zazwyczaj na koniec dnia

2) Ich regularność (cotygodniowe spotkania) była na poziomie 75% - czyli 3 z 4 były realizowane, bo czasami mimo piątków nie było na to czasu lub były na tyle znaczące braki zespołu, że spotkanie było przekładane

3) Spotkania trwały ok. 1 do 1,5 godziny

4) Realizowane były w rezerwowanej sali w firmie

5) Każde spotkanie miało właściciela (pierwsze spotkania były realizowane przez szefa grupy; to był dobry zamysł, bo jak się wszystkim spodobało, to nie było problemów by ktoś inny został organizatorem następnego spotkania).

6) Organizator spotkania zapewniał wikt  tzn., np. po 2 pączki na głowę lub inne wyroby cukiernicze

7) Spotkania miały charakter rozwojowo/śmiechowy tzn. na każdym ze spotkań organizator przedstawiał od 20 do 40 minut merytorykę, którą dzielił się z innymi. Raz to było wdrożenie tabel przestawnych w celu lepszego planowania pewnych obszarów biznesowych, raz to było tricki w MS Project, raz to były informacje o trickach w komunikacji i negocjacji. Co kto chciał prezentować to prezentował, tylko to była luźna prezentacja przy stole, bez oficjalnego wstawania itd.

8) Często na spotkaniach (jeśli nie zawsze) było: a widzieliście tę nową śmieszną reklamę XYZ na YouTube? Nie! No to patrzcie - to była pozostała część czasu, natomiast to nie był przegląd Internetu, to się przewijało jednostkowo, a później były różne światopoglądowe dyskusje z przymrużeniem oka.

Proszę Pana, ta firma była i jest ogromną korporacją, nawet nie wiem w jak dużej ilości zagranicznych Państw jest. Człowiek, który organizował te spotkania, był najlepszym menedżerem i szefem, jakiego w życiu spotkałem, a miałem ich kilku.

Nie miał najmniejszego problemu, aby stworzyć instytucję "piątkowych pączków" i nie zatracić poziomu odpowiedniej relacji z podwładnymi.

Zadania, które wskazywał, nawet te trudne i nieprzyjemne ludzie realizowali z ogromną pasją. Czy to przez spotkania piątkowe? Czy przez to, że taki po prostu był? Nie wiem. Miałem przyjemność pracować z nim znacznie wcześniej w innej firmie na tym samym poziomie zarządczym. Wtedy nie był moim szefem, był fajnym gościem, natomiast jak dla mnie to, co zrobił później to był po prostu skill. Skill, którego pewnie może nauczyć się każdy.

I to jest trochę tak - czy spotkania tego czy innego typu są dobre? To zależy jak się je zrobi i jaki się ma skill.

Tutaj czasami pytania są zadawane nawet, gdy ktoś nie ma realnego bliskiego celu do realizacji i są to pytania bardziej rozwijające, a nie zawsze nastawione na szybkie "wdrożenie" proponowanych, wybranych odpowiedzi.

Natomiast pozwolę sobie zacytować gangsterskie zdanie: "Jeśli są jakiekolwiek wątpliwości, to nie ma wątpliwości".

Jeśli ktoś miałby robić spotkania, ale miałby w głowie, że może to źle wpłynąć na późniejszą relację z podwładnymi, to wpłynie źle :)

No chyba, że wcześniej tak rozpracujemy pewne rzeczy, że wątpliwości znikną, a wtedy będzie już tylko pasmo sukcesu przy danej aktywności.

 

Pozdrawiam,

A

  • Odpowiedział
  • @ | 26.03.2014
  • TRENER MODERATOR ALTKOM AKADEMII
Komentarze
Całkowita racja.
Mam tę możliwość obserwowania prac różnych zespołów i zdecydowanie tam, gdzie przełożony ma dobry kontakt ze swoimi podwładnymi to praca w tych zespołach jest bardziej efektywna, ludzie są bardziej otwarci na wspólne rozwiązywanie problemów a jeśli takowe się pojawiają to dzięki zdrowym relacjom przełożony - podwładny są błyskawicznie rozwiązywane, dzięki czemu w takim zespole wzajemna rywalizacja prowadzi do osiągnięcia konkretnego celu a nie wyniszczenie swoich kolegów z teamu, tylko po to, żeby zgarnąć całą premię.
Przy czym budowanie, jeśli można tak to ująć, więzi pomiędzy współpracownikami wcale nie musi a wręcz nie powinna opierać się na prywatnych sprawach, czy też angażowaniem się nawzajem w swoje życie prywatne. Należy w mojej opinii oddzielać te dwie rzeczy: w pracy jesteśmy pracownikami i spotykamy się tam w konkretnym celu, natomiast to co dzieje się po godzinach nie powinno mieć żadnego związku lub tak jak wspomniał Artur może ewentualnie stanowić uzupełnienie, czy miejsce rzucania nowych tematów.
Skomentował : @ Damian_Majewski ,28.03.2014
  • 10
  • 0
  • 1