Dzień dobry.
W jaki sposób współpracować z osobą której się osobiście nie lubi.
Mam na myśli sytuację w jednym zespole wykonując dość mocno związane ze sobą obowiązki.
Dzień dobry.
W jaki sposób współpracować z osobą której się osobiście nie lubi.
Mam na myśli sytuację w jednym zespole wykonując dość mocno związane ze sobą obowiązki.
Witam.
Widzę, że jeszcze nikt nie pokusił się o odpowiedź na to - jakże praktyczne - pytanie :)
Współpraca z kimś, kogo nie lubimy, to dość powszechny dylemat wielu osób. Zastanawiam się jednak, czy autorowi pytania chodziło o tzw. "techniki", czyli jak radzić sobie w konkretnych sytuacjach, kiedy osoba, której nie lubimy robi lub mówi coś, z czym nie zgadzamy się (i tu np. możemy wykorzystać to, co mówią szkolenia o asertywności), czy raczej chodzi o "poradzenie" sobie z własnym nastawieniem, negatywnymi przekonaniami na temat tej osoby?
W przypadku tego drugiego - sytuacja jest o tyle ciekawsza, że stanowi wspaniały grunt dla własnego rozwoju osobistego.
Przede wszystkim, dlatego że rozwój zaczyna się poza strefą komfortu, a współpraca z osobami, których nie lubimy, komfortową dla nas nie jest. Wymaga, bowiem ona od nas samych - mierzenia się z nami samymi. Na (nie)szczęście, w takiej sytuacji wpływ mamy jedynie na siebie samych. Chodzi o to, że to my sami decydujemy o tym, czy kogoś lubimy czy nie. Zdaję sobie sprawę, że ktoś może zachowywać się w sposób, którego nie akceptujemy - stąd nasz negatywny stosunek do tej osoby, jednak "decyzja" o "lubieniu" lub "nie-lubieniu" jest już naszą decyzją. A skoro możemy zdecydować, że kogoś nie lubimy - możemy też decydować o wielu innych przekonaniach, jakie mamy na temat tej osoby. I tu zaczyna się wielkie spektrum możliwości znalezienia drogi do rozwiązania tej sytuacji...
1. Po pierwsze - i nieco brutalnie - w pracy nie trzeba się lubić, żeby merytorycznie współpracować (czasem nadmierne sympatie wręcz mogą przeszkadzać);
2. Po drugie - przekornie - jedno powiedzenie mówi "traktuj innych tak, jak sam chciałbyś być traktowany", inne zaś "traktuj innych tak, jak oni chcą być traktowani" - i tu znów wybór należy do nas :)
3. Po trzecie - eksperymentalnie - można ludzi podzielić na dwie grupy:
a) "Przyjaciół" - czyli takich, których lubimy, i którzy nas lubią, którzy są dobrzy, przyjaźni, uczynni, na których możemy polegać, etc.
b) "Nauczycieli" - czyli takich, którzy poprzez swoje zachowanie (etc.) - uczą nas czegoś "o nas samych" (np. ja tak nie umiem, nie potrafię, jestem inna, myślę i czuję inaczej).
- i w efekcie traktować ludzi nie jak "wrogów" - tylko jak "nauczycieli". Nie da się bowiem zmienić drugiego człowieka, możemy jedynie zmienić nasz sposób myślenia o drugiej osobie.
Ja osobiście polecam - najpierw eksperymentalnie :) - potraktować takiego człowieka - jak "dar na naszej drodze". Każdy człowiek, każda relacja - jest bowiem informacją zwrotną, dla nas samych (co w moich relacjach z innymi działa?, co nie działa?, w czym jestem dobry?, a gdzie oszukuję samego siebie?). I uczyć się siebie samego, czerpać z innych ludzi wiedzę o sobie, przeglądać się w nich jak w lustrze.
A kiedy przyjdzie koniec tej współpracy - uprzejmie podziękować takiej osobie za wspólną pracę i wszystko to, co przy jego obecności i współudziale udało nam się w nas samych rozwinąć.
Owocnego odkrywania, że ludzie, których nie lubimy, są nam w życiu przydatni :)
Ania