Kategorie szkoleń | Egzaminy | Kontakt
  • 2
  • 4
  • 185
Komentarze (6)
Dwa razy zrobiłem taki błąd i zgodziłem się na uczestniczenie przełożonego w szkoleniu.
Za każdym razem skończyło się to klęską, mimo umowy że uczestniczą bez specjalnych uprawnień. Za pierwszym razem szefowa HR stwierdziła, ze szkolenie to porażka za drugim prezes (choć był tylko przez dwie godziny) mimo bardzo dobrych ankiet, zażądał zmiany trenera. Wpuszczanie prezesa rozwala procesy grupowe i dezintegruje. Nie powtarzajcie moich błędów!
Skomentował : @ TRENER ALTKOM AKADEMII ,31.05.2014
Tak. Takie sytuacje, to zupełnie co innego. Ale prezes musi "dać się zagospodarować" i być na całym szkoleniu. Też mam takie doświadczenie; zarząd małej firmy wespół z pracownikami wykorzystali dane im modele kreatywności dla zreformowania procesów w przedsiębiorstwie. Z bardzo dobrym rezultatem. Ale jeszcze raz powtarzam to zupełnie inne sytuacje, konfiguracje i konteksty. W pierwszym przypadku "PREZES WIZYTATOR" w drugim "PREZES UCZESTNIK".
Skomentował : @ TRENER ALTKOM AKADEMII ,02.06.2014
W pełni się zgadzam. W sytuacji "wizytatora", czy to będzie prezes czy ktokolwiek inny - osoba taka widzi wyrwany z kontekstu wycinek szkolenia, nie uczestniczy w procesach, które odbywają się na sali...
Skomentował : @ TRENER MODERATOR ALTKOM AKADEMII ,03.06.2014

Odpowiedzi (2)

  • 9

Witam.

Zapewne pojawić by się tutaj mogło szereg odpowiedzi – opartych na uznanych teoriach czy codziennej praktyce wielu trenerów – z których jednoznacznie wyniknie, iż udział prezesa, HR czy nawet kierownika zespołu w szkoleniu blokuje grupę, nie daje w pełni przeprowadzić a nawet uruchomić niektórych procesów edukacyjnych.

Sam wielokrotnie w swojej 14-letniej praktyce trenerskiej zetknąłem się z takimi sytuacjami. Chciałbym jednak dać przykład wskazujący na działanie wręcz odwrotne.

Wiele lat temu w otwartej realizacji symulacji biznesowej „Apollo 13 – an ITSM case experience” udział wzięli: prezes, dwóch członków zarządu, kilku administratorów oraz pracownicy firmowego Helpdesku jednego z przedsiębiorstw IT.

Szybka analiza sytuacji na początku szkolenia oraz decyzja podjęta wraz z drugim trenerem – przydzielamy role przeciwnie do zajmowanych stanowisk. Tak więc prezes i członkowie zarządu znaleźli się przy stoliku CAPCOM (servicedesk, realizacja zgłoszeń), zaś pracownicy HelpDesk stali się dyrektorem lotu czy problem managerem.

Cztery rundy ciężkiej walki o życie astronautów, projektowanie procesów, popełnianie błędów, wychodzenie z kryzysów, doświadczanie skutków podjętych decyzji, wspólne uczenie się na błędach.

 

 

Przyznam, że rezultaty zaskoczyły nas wszystkich - na koniec dnia mieliśmy zgrany zespół na wszystkich poziomach świadomy, iż każdy z członków centrum wparcia misji Apollo 13 ma swoją wartość w ocaleniu astronautów.

Zatem wiele zależy od konkretnych uczestników, jak również od konkretnego narzędzia.

 

Pozdrawiam,

Paweł Dąbrowski

PS. Więcej o symulacji "Apollo 13" w poniższym webinarium.

 

  • Odpowiedział
  • @ | 02.06.2014
  • TRENER MODERATOR ALTKOM AKADEMII
  • 5

 Daleki jestem od generalizacji i jednoznacznego stwierdzania, np. że obecność jakiegokolwiek przełożonego na sali szkoleniowej negatywnie wpływa na szkolenie i uczestników (a tak się powszechnie uważa).

 

Mam dużo pozytywnych doświadczeń z grupami, gdzie obecny był menedżer, prezes lub nawet właściciel przedsiębiorstwa. Nieraz szkolenie z udziałem osób z różnych szczebli było pierwszą dla nich od dawna okazją, by naprawdę ze sobą WSPÓŁPRACOWAĆ.

Skoro razem tworzą organizm, który musi dobrze funkcjonować, by się rozwijać i przynosić zyski, to nie ma dla mnie przeciwwskazań, by wspólnie uczestniczyli w szkoleniu.

 

Ciekawi mnie odpowiedź na pytanie, dlaczego uczestnik czuje się pod nadzorem? Czy tylko jest tak na szkoleniu z przełożonym, czy też poczucie to towarzyszy mu również na co dzień? Mniemam, że istnieje związek między codziennymi relacjami, a odczuciem z sali szkoleniowej.

 

Są rzecz jasna sytuacje, kiedy lepiej prowadzić szkolenie bez przełożonego, ale w mojej karierze to nieliczne historie. Wszystkie wiązały się z fatalną sytuacją w firmie, kiepskimi relacjami między kierownictwem a podwładnymi, nierozwiązanymi problemami etc., a to, co się działo na szkoleniu było tylko próbką, miniaturką tego, co drąży firmę od środka. Warto wówczas skłonić uczestników do refleksji -  czy dostrzegają analogię między szkoleniem a firmową rzeczywistością. Bo jeśli już się coś psuje na szkoleniu, to niech chociaż płyną z tego jakieś wartościowe wnioski na przyszłość.

 

Za chybiony natomiast uważam argument, że lepiej prowadzić szkolenie bez kierownictwa, bo uczestnicy czują się swobodniej. Pewnie, że się czują swobodniej, tylko pytanie jest następujące: na szkoleniu ma być łatwo i przyjemnie czy też lepiej popracować wspólnie - nawet w lekkim dyskomforcie - i skorzystać na tym długofalowo? Szkolenie to nie kolonie nad morzem, tylko inwestycja w rozwój!

  • Odpowiedział
  • @ | 05.06.2014
  • TRENER ALTKOM AKADEMII